Rozdział 57 Święta
Sara obudziła się dość późno, bo o 10:45. Poszła zjeść śniadanie i przyszła do salonu. Severus siedział na fotelu i czytał "Proroka codziennego". -Gdzie byłeś wczoraj w nocy?-zapytała Sara. -Miałem pilne wezwanie do Hogwartu w sprawie Pottera. -Co się stało? -Zapytała zaniepokojona. -Potter miał sen w którym widział Artura Weasley'a ciężko rannego, zaatakowanego przez węża Czarnego Pana. -I co w związku z tym? -To był prawdziwy sen. Teraz Artur leży w Szpitalu św. Munga, a ja muszę uczuć Pottera oklumencji. -Czekaj, czekaj. Czemu powiedziałeś wąż Czarnego Pana? Śmierciożercy tylko tak mówią o Voldemorcie. -No bo widzisz ja jestem po stronie dobra. Byłem śmierciożercą, ale odeszłem od nich, gdy Voldemort zginął. Jestem tak jakby szpiegiem tu i tam. Jestem... Neutralny. -Czyli jesteś dobry. -No tak. -A możesz mi przysiąc? -Nie wierzysz mi? -Wierzę, ale już raz miałam ojca który na wszystko się wyklinał że jest dobry, a co... Torturował mnie. -Przysięgam. Pew