Rozdział 36 Pomoc nieprzyjaciołom.

Sara obudziła się w ciemnym lesie przywiązania do drzewa.Rozglądała się wokół i zobaczyła dwie postacie. Była to Pansy i Blaise.Sara zaczęła się wiercić by rozluźnić sznury.
-Nie dasz rady. Te sznury są bardzo mocno związane wokół ciebie.- powiedziała Pansy śmiejąc się - A mówiłaś że jesteś taka silna i niepokonana.
- Wcale tak nie mówiłam.
-Blaise już sobie rady nie dawał,gdyby nie ja to pewnie już byś wygrała,ale no jak widać to ty przegrałaś.
-Jeśli chcesz wiedzieć Pansy,to ja nigdy nie przegrywam.-powiedziała Sara uśmiechając się.- za wami coś się poruszyło.
-Nie wieże ci. Chcesz tylko odwrócić naszą uwagę.-Powiedziała Pansy-a teraz zabawimy się. Poczujesz jak to jest być bitą.
Pansy podeszła bliżej i uderzyła Sarę w policzek.
-Serio?! Bijesz jak typowa baba. To mnie w ogóle miało zaboleć?
-Blaise?! Ty ją walnij.
Blaise podszedł do Sary i uderzył ją z całej siły w policzek, tak że aż krew zaczęła jej się lać.
-No to było coś. A teraz moja kolej.
Blaise i Pansy popatrzyli na Sarę,która stała już przed nimi.Zamachnęła się i uderzyła oboje w twarz.Blaise i Pansy leżeli na ziemi trzymając się za policzki. Sara już chciała uciekać,gdy usłyszała stukot kopyt. Odwróciła się i zobaczyła że stado centaurów biegnie w ich stronę.Sara bez zastanowienia pobiegła w stronę Bleise'a i Pansy. Podniosła ich i razem zaczęli uciekać.Gdy byli już przy wielkich dębowych drzwiach zatrzymali się. Gdy oddechu się unormowaly Pansy zaczęła mówić.
-Dlaczego nam pomogłaś?
-Ponieważ nie zostawia się ludzi w potrzebie.
-Ale my byliśmy dla ciebie okrutni, a ty nam pomogłaś.Dlaczego?
-Nawet najgorsi zasługują na pomoc i drugą szansę.
-J-ja nie wiem co powiedzieć. Przepraszam i dziękuję.-powiedziała Pansy patrząc Sarze w oczy.
Weszli do szkoły i tam rozdzielili się i poszli do swoich dormitoriów. Gruba dama nakrzyczała na Sarę że włóczy się po zamku i budzi ją w środku nocy.
-Przecież jest dopiero 20:30
Gruba dama westchnęła i wypuściła Sarę do pokoju wspólnego.Tam na kanapie siedziała Hermiona, Ron i Harry. Hermiona jak tylko zobaczyła Sarę od razu rzuciła się jej na szyję.
-Oh Sara tak się martwiłam. Co oni ci zrobili? Oh twoja twarz.-Hermiona spojrzała na twarz Sary. Miała na policzku wielkie rozcięcie,które krwawiło.Sara złapała się za twarz i spojrzała na rękę. Była cała w krwi.
-Zaczekaj- Hermiona rzuciła zaklęcie na ranę Sary,a ta znikła.
-Dzięki.
Sara usiadła pomiędzy Ronem,a Harry'm.
-No i jak było?-zapytał Ron
Sara opowiedziała im wszystko dokładnie tak jak to było.
-N-no i ty serio ich uratowałaś?-zapytał Harry
-No tak bo nie zostawia się ludzi w potrzebie.
-Ja bym ich nie ratował.-powiedział Ron 
-Może ty byś ich nie ratował,ale Sara ma dobre serce i nie zostawia nikogo na pastwę losu. -Powiedziała Hermiona.
-Wiecie co to była ciężka walka. Idę spać.
Sara poszła do dormitorium. Lavender już spała. Sara usiadła na łóżku,nalała Elizie mleka, dała Blu karmy i poszła spać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora