Rozdział 44 Voldemort

Sara powiedziała Harryemu, Ronowi i Hermionie o tym czego się dowiedziała. Byli zaskoczeni, gdy się dowiedzieli. Kolejne miesiące nauki minęły szybko. Pewnej nocy Sara poczuła chęć przejścia się po zamku. Był maj więc Sara ubrała długie spodnie, podkoszulek i bluzę zapinaną na guziki. Włożyła na nogi buty wzięła różdżkę i wyszła z pokoju. Poszła do pokoju Harry'ego. Zaczęła cicho grzebać w szufladzie i znalazła mapę Huncwotów. Cicho wyszła z dormitorium i poszła prosto korytarzem spoglądając co jakiś czas na mape. Stanęła na chwilę i rozejrzała się. Była na 5 piętrze. Spojrzała na drzwi zza których coś jaśniało. Sara powoli otworzyła drzwi. W środku nikogo nie było. Na jednej ławce był postawiony puchar na wodę. Sara schowała mapę i podeszła do pucharu. Nagle zaczął świecić na niebiesko. Sara dotknęła go palcem. Poczuła szarpnięcie w okolicach pępka i wszystko się rozmyło. Upadła na ziemię. Pospiesznie wstała i rozejrzała się. Była w lesie. Po chwili jakieś zakapturzone postacie zaczęły wychodzić zza drzew. Wszyscy stanęli naokoło Sary. Sara była w środku koła. Trzymała przed sobą różdżkę w pogotowiu. Nikt się nie ruszał. Sara wpatrywała się w te postacie. Po chwili do środka okręgu wszedł... Voldemort.
-No proszę kto nas odwiedził. Sara Smith.-powiedział lodowatym głosem.
-Czego chcecie?
-Chcemy ciebie. A dokładniej twoich mocy.-powiedział Voldemort
Teraz wszystkie postacie ściągnęły kaptur i widać było ich twarze, ale Sara nigdzie nie zauważyła swojego ojca.
-Nigdy!-krzyknęła Sara.
-Jaka odważna. Może zrobimy pojedynek? Na śmierć i życie. Uczyli cie chyba w szkole jak się pojedynkować?
Voldemort mówił coś do Sary lecz ona nie słuchała.
-Ukłoń się!-krzyknął Voldemort i rzucił na Sarę zaklęcie.
Lecz Sara nic nie poczuła i nawet się nie ruszyła. Voldemort patrzył na nią zaskoczony.
-Widzę że masz silną wolę. Crucio!
Sara padła na ziemię różdżka wyleciała jej z ręki. Czuła tylko ból.
-Crucio!
Znów ten ból.
-No będziemy powoli kończyć. -Powiedział prawie się śmiejąc.
Śmierciożercy stali naokoło i uśmiechali się pod nosem. Voldemort już zamierzał zabić Sarę gdy.
-Stać! -Krzyknął całkiem pijany ojciec Sary Jack Smith.
-Jak śmiesz przerywać mi zabijanie twojej córki?! I jeszcze przychodzisz tu pijany!
-A miałem powód! Bo właśnie się dowiedziałem że to nie jest moja córka! -Wskazywał na Sarę.
Wszyscy patrzyli na niego.
-A tak. Nie jestem jej ojciem. Jej prawdziwym ojcem jest... Snape. Severus Snape!
Sarę zamurowało, zresztą tak jak wszystkich. Sara oprzytomniała wzięła różdżkę schowała ja do kieszeni i zaczęła się czołgać w stronę pucharu. Złapała go, ale nie przeniósł jej nigdzie, więc wstała z ziemi i stanęła naprzeciw Voldemorta.
-Avada kedavra!-krzyknął Voldemort
Sara wyciągnęła rękę i niebieski promień wystrzelił z jej dłoni. Drugą ręką tym samym promieniem zamrarzała Śmierciożerców. Promień zerwał się Sara skoczyła za drzewo i myślała tylko o jednym "Chcę być w Hogsmeade. Chcę być w Hogsmeade." W końcu coś się stało i wszystko się rozmazało. Po chwili Sara była w Hogsmeade przy pubie Pod trzema Miotłami. Sara zmieniła się w ptaka i poleciała do Hogwartu. Stanęła w otwartym oknie i przemieniła się w siebie. Była w jakieś sali. Sprawdziła czy wszystko ma i pobiegła do dyrektora.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora