Rozdział 64 Pomoc Harry'emu

W Norze Sara z Harrym spędzili tydzień i już trzeba było wracać do Hogwartu. Razem z całą rodziną Weasleyl'ów i Hermioną dzień przed wyjazdem poszli na pokątną. Zakupili tam rzeczy potrzebne na kolejny rok. Po powrocie do domu Sara poszła do pokoju, który dzieliła z Hermioną i Ginny. Zaczęła się pakować, żeby jutro niczego nie zapomnieć. Gdy była już spakowana zeszłą do kuchni. Była tam tylko pani Molly szykująca kolację.
-Pani Weasley?
-Tak skarbie?
-Mam prośbę.
-Tak, o co chodzi?-pani Molly spojrzała na Sarę.
-Czy mogłabym zostawić u państwa Elize, mojego kota? Tylko na ten rok. Nie chcę jej ciągnąć znów do Hogwartu, poza tym ona źle znosi podróże.
-Oczywiście, nie ma problemu.-odpowiedziała pani Weasley.
-Dziękuję.-powiedziała Sara i uśmiechnęła się.
Po kolacji Sara od razu poszła spać. Rano obudziła się o 5:00. Postanowiła jeszcze nikogo nie budzić. Ubrała się, włosy związała w warkocz, ubrała buty i zeszłą do kuchni napić się wody. Wyszła na dwór. Postanowiła zrobić sobie spacer. Poszła w kierunku jeziora. Gdy była już na miejscu usiadła na ziemi i przyglądała się wodzie. Blu przyleciał do niej i usiadł jej ramieniu.
-Ohh Blu. Dlaczego zło musi istnieć. Bez zła wszystkim żyło by się lepiej.
Sara spojrzała na niebo. Było bezchmurne. Po chwili wpatrywania wstała i ruszyła w kierunku domu. Była godzina 7:00. Pani Molly krzątała się po kuchni, pan Weasley pił kawę i czytał gazetę, Harry, Ron i Ginny pakowali się, a Hermiona jadła śniadanie. Sara przyłączyła się do Hermiony i zaczęła jeść śniadanie. Gdy była godzina 10:40 wszyscy byli już na King"s Cross. Sara od rana się nie odzywała. Rozmyślała nad listem od Severusa.
-"To niemożliwe, że Dumbledore musi umrzeć."-myślała.
Myślała też co będzie po tym gdy Dumbledore zginie. Zajęła przedział razem z Hermioną, Ronem i Harrym. Usiadła koło okna i wpatrywała się w krajobraz widniejący za nim.W połowie drogi Harry gdzieś wyszedł.
-Harry gdzie idziesz?-zapytała Sara.
-Zaraz wrócę, a jak nie wrócę to idźcie beze mnie.-oznajmił i wyszedł.
-Gdzie on idzie?-zapytała Sara.
-Harry uważa, że Draco jest śmierciożercą.-odpowiedziała Hermiona.
-"No i ma rację."-pomyślała Sara.
Reszta podróży minęła spokojnie. Pociąg się zatrzymał. Sara,Hermiona i Ron wyszli z przedziału.
-Gdzie on jest?-zapytała Hermiona.
-Pewnie już wyszedł.-oznajmił Ron.-Chodźmy.
-Idźcie beze mnie. Ja zaraz przyjdę.-powiedziała Sara.
Ron i Hermiona wyszli z pociągu. Nagle zasłony w przedziałach zaczęły się same zasuwać.
-Petrificus Totalus!-Sara usłyszała głos Draco i weszła do przedziału.
-Finite!- Sara wskazała różdżką na Harry'ego.- Wy naprawdę nie macie co robić?
-Podsłuchiwał moją rozmowę!-krzyknął Draco.
-Rzucił na mnie zaklęcie!-krzyknął Harry.
-Boże jak dzieci. Oboje jesteście tak samo winni! A teraz do zamku. Już!
Harry i Draco byli zaskoczeni tym jak Sara ich potraktowała. Szli przed nią w ciszy w stronę zamku.
W  końcu doszli do bramy.
-No zdążyliście w ostatnim momencie.-oznajmił profesor Flitwick.- Nazwiska.
-Potter.
-Malfoy.
-Smith.
Mówili po kolei.
-Tak, tak idźcie już.
Harry i Draco nadal szli przed Sarą. Ta była na nich wściekła, więc nie ośmielili się jej sprzeciwiać. Gdy dotarli do wielkiej Sali rozdzielili się. Draco poszedł do stołu ślizgonów, Harry poszedł do Hermiony i Rona, a Sara usiadła na końcu stołu Gryffindoru. Dumbledore wstał i podszedł do mównicy. Sara mu się przyglądała. Miała łzy w oczach.
-Zaszły dwie zmiany w gronie nauczycielskim. Profesor Slughorn zgodził się nauczać w tym roku eliksirów. Natomiast profesor Snape w tym roku będzie uczył obrony przed czarną magią.-oznajmił dyrektor po czym usiadł na swoim miejscu.
Sara poczuła, że ktoś się jej przygląda. Był to Cormac McLaggen. Równocześnie przyglądał się jej Severus i Draco. Wszyscy zaczęli wstawać od stołów, więc Sara uczyniła to samo. Poszła za grupą gryfonów do pokoju wspólnego. Tam usiadła przy oknie i wpatrywała się w gwiazdy. Niebo było bezchmurne. Podszedł do niej Harry.
-S-Sara ja chciałem przeprosić. Masz rację nie powinienem podsłuchiwać Malfoya.
-Po pierwsze Harry nazywaj rzeczy po imieniu.Po drugie ja zawsze mam rację, a po trzecie idę się przejść.
-Ale gdzie?
-Na błonia.
-Sama?
-Chcę pobyć sama. Nie idź za mną, nie szukaj mnie. Prędzej czy później wrócę.-powiedziała uśmiechnęła się i poszła.
Gdy wychodziła wszyscy się jen przyglądali. Sara wyszła z pokoju wspólnego i skierowała się w stronę parteru. Była ubrana na czarno, więc niezauważenie prześliznęła się obok Filch'a. Wyszła z zamku i pod osłoną nocy poszła w stronę jeziora. Zauważyła, że ktoś już tam jest. Podeszła cicho i usiadła obok.
-Wiesz ja chcę cię przeprosić. Masz rację, nie powinienem atakować Pottera.
-Po pierwsze nazywaj rzeczy po imieniu. Już drugi raz to mówię. Po drugie przeprosiny przyjęte.-Powiedziała i oparła głowę o ramię Draco.-A tak właściwie co tu robisz?
-Przychodzę tu, żeby pomyśleć, odpocząć od ludzi.
-Ciekawe. To tak samo jak ja.-powiedziała Sara i uśmiechnęła się.
Siedzieli tak i rozmawiali jakiś czas. W końcu wstali i ruszyli do zamku. Po cichu weszli do środka.
-O kurde.
-Co się stało?-zapytał Draco.
Przed nimi stała kotka Filch'a. Sara pchnęła Draco za filar i nałożyła na głowę kaptur. Zza ściany wyszedł Filch.
-Kim jesteś? Ściągaj ten kaptur, żebym wiedział komu mam dać szlaban!
Sara zaczęła uciekać. Biegła w stronę pokoju wspólnego. Filch'a zgubiła na parterze. Gdy była już przy portrecie Grubej Damy. Zrzuciła kaptur, wypowiedziała hasło i weszła do pokoju wspólnego w którym nie było nikogo. Sara poszła do dormitorium. Weszła do łazienki, umyła się. Podeszła do łóżka padła na nie, przykryła się kocem i zasnęła.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora