Rozdział 65 Felix,mecz i pocałunek

Sara obudziła się jak zwykle przed wszystkimi. Weszła do łazienki, ogarnęła się, ubrała szaty, spakowała książki i wyszła z dormitorium. Zeszła do pokoju wspólnego w którym nie było żywej duszy. Wzruszyła ramionami i wyszła. Poszła w stronę wielkiej sali. Weszła do środka, zajęła miejsce przy stole gryffindoru, zaczęła jeść śniadanie i przeglądać podręcznik do eliksirów, które były pierwszą lekcją. Po skończonym śniadaniu siedziała jeszcze chwilę w Wielkiej Sali. W końcu wstała i ruszyła w kierunku lochów. Gdy była na korytarzu zauważyła Harry'ego i Rona śmiejących się z pierwszoroczniaków.
-Hej młotki co robicie?-zapytała Sara Harry'ego i Rona.
-Emm nic, a co?-odpowiedział Harry.
-To chodźcie ze mną.
-Gdzie?-zapytali razem.
-Jak pójdziecie to się dowiecie.-odpowiedziała, uśmiechnęła się i szła dalej.
Harry i Ron wzięli torby i poszli za nią. Gdy byli już przed klasą eliksirów Ron się zatrzymał.
-Nie idę na eliksiry.
-Owszem idziesz.-powiedziała Sara-może wreszcie się czegoś nauczysz.
Wepchnęła obu do klasy. Harry i Ron runęli na ziemię, a Sara stała nad nimi. Wszyscy się im przyglądali.
-Przepraszam profesorze, musiałam ich siłą zmusić, żeby tu przyszli.-wytłumaczyła Sara sytuację i uśmiechnęła się.
 Podeszła do stojących naprzeciwko uczniów i stanęła obok Hermiony.
-Dobrze wyjmijcie podręczniki i stańcie w grupie.-rozkazał Slughorn.
-Ale my jeszcze nie mamy podręczników.-oznajmił Harry.
-To weźcie sobie jakieś z szafki.
Harry i Ron podeszli do szafki stali tam chwilę, po czym rzucili się na nią. Gdy przestali robić z siebie debili podeszli do grupy.
-Dobrze, a teraz macie godzinę, żeby zrobić Wywar Żywej Śmierci, gdy się wam uda dostanie Płynne Szczęście. Do roboty.
Sara uśmiechnęła się pod nosem. Dobrze znała przepis na Wywar Żywej Śmierci , ponieważ widziała jak Severus go robi kilka razy. Nie otwierając podręcznika zaczęła go przygotowywać. Po godzinie tylko ona i Harry skończyli. Slughorn podszedł do nich i do kociołków wrzucił po listku, który od razu się spalił.
-Idealne! Oba są idealne. Teraz mam problem komu dać Felix Felicis.-powiedział uśmiechając się.
-Niech Harry weźmie. Jemu się bardziej przyda.
Harry już chciał powiedzieć, żeby to Sara wzięła, ale przeszkodził mu profesor.
-A więc oto nasz zwycięzca. Nie zmarnuj tego.-powiedział profesor i dał Harry'emu fiolkę z eliksirem.
Wszyscy zaczęli bić brawo.(z wyjątkiem Malfoya) Każdy po kolei wychodził z sali. Sara szła na końcu. Nagle ktoś złapał ją za ramię. Odwróciła się i zobaczyła:
-Draco nie strasz mnie. Coś się stało?-zapytała
-Nie tylko chciałem ci podziękować za wczoraj. Wiesz o co chodzi.
-O to że cię pchnęłam za filar i nie pozwoliłam, żeby Filch cię zobaczył?
-No tak.
Sara zobaczyła, że Filch schodzi do lochów i mamrocze coś pod nosem.
-Jeszcze cię znajdę ty chuliganie.-szeptał do siebie.
Sara uśmiechnęła się i poszła w towarzystwie Draco na kolejną lekcje, które minęły jej bardzo szybko. Po lekcjach Sara poszła do biblioteki zrobić zadania. Gdy skończyła poszła do pokoju wspólnego i spędzała tam czas z przyjaciółmi. Podobnie mijał Sarze czas do Grudnia. Kilka tygodni przed świętami Harry, Ron i Hermiona poszli do Hogsmeade. Sara została, żeby się uczyć. Gdy skończyła poszła do wielkiej Sali coś zjeść i zauważyła, że Harry, Hermiona i Ron idą do jakiejś sali w towarzystwie McGonagall. Po chwili do sali wszedł również Snape. Sara podeszła, żeby podsłuchać o czym mówią. Harry, Hermiona i Ron wyszli z sali.
-Czy wy zawsze musicie się pakować w kłopoty?-zapytała ich Sara-Co się stało?
Weszli wszyscy do wielkiej sali i Hermiona wytłumaczyła Sarze dlaczego byli u McGonagall. Sara chwilę rozmyślała.
-Czy jutro jest mecz quidditcha?-zapytała Harry'ego.
-Tak, a co?
-To dlatego Ron taki zestresowany.
-No cóż, to jego pierwszy mecz.
Następnego dnia Sara wstała razem z Hermioną. Razem zeszły do wielkiej sali, w której była już połowa szkoły. Sara usiadła obok Harry'ego.
-Zrobiłeś to co ci powiedziałam?-zapytała Sara Harry'ego.
-Mhm.
Sara i Harry uśmiechnęli się.
-Co zrobiliście?-zapytała Hermiona.
Do sali wszedł Ron.
-H-Harry j-ja się w-wypisuje. Od razu po m-meczu.-mówił Ron jąkając się.
-Lepiej siadaj i wypij to.-powiedział Harry i podał Ronowi puchar z sokiem.
-Cześc Ron.-przywitała się Luna- Marnie wyglądasz. To dlatego dolaliście mu coś do picia?
Ron popatrzył na Harry'ego, a ten wyciągnął z kieszeni Płynne szczęście.
-Ron nie pij tego!-krzyknęła Hermiona, ale rudy zlekceważył ją i wypił wszystko do dna.-Mogą was za to wyrzucić.
-Nie wiem o czym mówisz.-powiedział Harry.
-To chodźmy wygrać ten mecz.-powiedział Ron.
Wszyscy wstali i wyszli na dwór. Zawodnicy poszli do szatni, a kibice na trybuny. Mecz się zaczął. Ron spisywał się bardzo dobrze nie puścił, żadnej piłki. Harry złapał znicz. Po meczu była impreza w pokoju wspólnym. Harry rozmawiał z Hermioną, a Sara siedziała w kącie i przyglądała się ludziom. Nagle Rona pocałowała Lavender Brown. Hermiona widząc to wyszła, a Harry wyszedł za nią. Sara próbowała przecisnąć się przez tłum, ale nie udało jej się. Postanowiła pójść do dormitorium i odpocząć od hałasu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora