Rozdział 71 Spotkanie z Voldemortem

Sara poczuła szarpnięcie w okolicy pępka, obróciła się kilka razy wokół własnej osi i poczuła że staje na czymś twardym. Ktoś ją popchnął i upadła. Z ręki wypadła jej różdżka, więc szybko wzięła ją i schowała do kieszeni spodni. Podeszła do niej Bellatriks.
-Gdzie twoja różdżka?-zapytała ostrym tonem.
-Nie wiem. Wypadła mi na terenie Hogwartu.
-Accio różdżka.-wypowiedziała zaklęcie Bellatriks i wskazała na Sarę.
Sara poczuła, że różdżka próbuje się wydostać, lecz Sara całą siłą woli sprawiła żeby pozostała w kieszeni.
-No cóż, najwyraźniej mówisz prawdę.-powiedziała Lestrange.-Draco posadź ją pod ścianą, żebym miała ją na oku.
Draco pomógł Sarze wstać i zaprowadził ją do miejsca które wskazała Bellatriks. Gdy Sara usiadła. Draco nachylił się nad nią.
-Przepraszam.-wyszeptał do jej ucha.
-Nie masz za co.-powiedziała Sara i lekko się uśmiechnęła.
Draco odszedł od niej i stanął trochę dalej. Sara rozglądnęła się po pomieszczeniu. Znajdowała się w dużym pokoju. Ściany były ciemno zielone, a podłoga wyłożona jasnymi kafelkami. W pomieszczeniu znajdowały się duże szklane drzwi, które prowadziły do ogrodu, kominek i obok ściany przy której siedziała Sara był mały stolik z dwoma krzesłami.
-To co-odezwała się Bellatriks.-Może się troszkę zabawimy zanim przyjdzie Czarny Pan.
Sara zauważyła, że w pomieszczeniu jest kilku śmierciożerców, w tym jej "ojciec" Jack Smith.
-Kto chcę się trochę zabawić razem ze mną?
-Ja chętnie.-odpowiedział Jack i z szyderczym uśmiechem stanął obok Bellatriks.-To co na zmianę?
Bellatriks kiwnęła głową. Sara wiedziała co będą z nią robić.
-Crucio!-wypowiedział zaklęcie Jack.
Sara padła na ziemię. Starała się nie krzyczeć, lecz ból był zbyt duży. Wiła się na podłodze i krzyczała. Po jakimś czasie ból zniknął, lecz po chwili znów powrócił i tak kilka razy. Sara była wycieńczona.
-Już zapomniałem jaką dawało mi to dawniej przyjemność.-powiedział Smith.
Sara leżała na ziemi. Bała się poruszyć, bo wiedziała, że sprawi jej to ból. Po chwili jednak podniosła się do pozycji siedzącej. Głowę miała spuszczoną. Wpatrywała się w kafelki.
-Co chcesz jeszcze?-zapytał Jack.-Skoro tak to proszę bardzo.
Wypowiedział zaklęcie i czerwony promień wyleciał z jego różdżki w stronę Sary. Sara podniosła rękę i z lodu zrobiła tarczę w którą trafiło zaklęcie i po chwili znikła. Zaklęcie odbiło się i trafiło stojącą obok Jack'a Bellatriks. Ta upadła i zaczęła krzyczeć. Smith cofnął zaklęcie.
-Nie będziecie mnie torturować!-krzyknęła Sara.
-Tak?-zapytała z drwiną Bellatriks-to się jeszcze okaże.
Wstała z podłogi i ruszyła w stronę wyjścia na ogród. Nagle odwróciła się i rzuciła zaklęcie torturujące na Sarę. Sara zrobiła to samo co przedtem. Zaklęcie odbiło się i trafiło Jack'a. Śmierciożercy zaczęli przechodzić do pokoju obok, który był czymś w rodzaju salonu. W pomieszczeniu została tylko Sara i Jack.
-Czarny Pan już przyszedł.-powiedział.
Podszedł do Sary, która była zbyt zmęczona żeby iść, więc wziął ją pod ramię. Weszli do salonu. Na środku był długi stół przy którym siedzieli śmierciożercy i Voldemort. W pokoju nie było okien, więc było bardzo ciemno. Jedyne światło dawał ogień w kominku. Gdy Jack wprowadził Sarę wszyscy zwrócili się w ich kierunku. Sara zauważyła, że nie ma Draco, ale jest Severus i siedzi tuż przy Voldemorcie.
-Proszę, proszę kto nas zaszczycił?
Jack pchnął Sarę i ta upadła, lecz szybko się podniosła. W jej oczach nie było strachu. W jej oczach był gniew.
-Czego ode mnie chcesz Tom?-zapytała Sara.
Jej głos nie drżał. Była pewna siebie, a Voldemort nie lubił tego imienia.
-Widzę, że znasz moje dawne imię. Teraz mówią na mnie Voldemort.
-Niech ci będzie.-Powiedziała Sara i przewróciła oczami.
-Jak wiecie-Voldemort zwrócił się do siedzących przy stole śmierciożerców.-Sara Smith, to nie Sara Smith tylko Sara Snape.
Niektórzy z obecnych byli zaskoczeni tym wyznaniem.
-Tak więc Severusie, czy czujesz coś do swojej córki?-zapytał Tom Severusa.
-Oczywiście, że nic do niej nie czuje Panie. Jedyne co do niej czuje do obrzydzenie.-odpowiedział Severus.
Sara wiedziała, że on kłamie, ale i tak ją to zabolało.
-Udowodnij.-prawie wysyczał Voldemort.-Rzuć na nią Cruciatus.
Severus ani chwili się nie wahał. Wiedział, że gdyby się zawahał zrozumieliby, że ją kocha. Wstał z krzesła i podszedł do Sary. Stanął naprzeciwko niej i wyciągnął przed siebie różdżkę. Sara zobaczyła w jego oczach smutek. Lekko kiwnęła głową na znak, że ma to zrobić.
-Crucio.-wypowiedział zaklęcie bardzo cicho.
Sara padła na ziemię. Nie mogła wytrzymać bólu, więc zaczęła krzyczeć. W końcu Severus cofnął zaklęcie.
-No cóż, udowodniłeś, że nic do niej nie czujesz, a byłbyś w stanie rzucić na nią zaklęcie uśmiercające?
Severus wyciągnął różdżkę.
-Avada Kedavra.-prawie niedosłyszalnie wypowiedział zaklęcie.
Zielony promień leciał w stronę Sary. Już prawie ją trafił, lecz Sara podniosłą rękę i przed nią pojawiła się lodowa tarcza, która po chwili zniknęła. Zaklęcie odbiło się i trafiło jakiegoś śmierciożercę. Sara powoli podniosła się.
-Nikt nie będzie rzucał na mnie zaklęcia uśmiercającego.-powiedziała i popatrzyła na Voldemorta który się uśmiechał.
Severus odetchnął z ulgą i usiadł na swoim miejscu.
-Przyłącz się do nas.-powiedział po chwili ciszy Voldemort.
-Nie.-odpowiedziała Sara.
-Przyłącz się, a będziemy panować nad światem.
-Nie.
Voldemort zaczynał się denerwować.
-Przyłącz się, bo gdy tego nie zrobisz to zabiję wszystkich twoich przyjaciół.
-Gdybym się przyłączyła to i tak byś ich zabił.
Voldemort był już wściekły.
-Crucio!-krzyknął, a zaklęcie wyrzuciło Sarę w tył. Uderzyła głową o ścianę i straciła przytomność.
Obudziła się w ciemnym, małym i wilgotnym pomieszczeniu. Była przykuta łańcuchami do ściany. Jedyne światło padało z malutkiego okienka w ścianie i drzwi które były zamknięte na klucz.
                                                                             ***
Harry, Hermiona i Ron byli na wierzy astronomicznej. Harry stał naprzeciwko ściany i uderzał o nią pięściami.
-To tylko i wyłącznie moja wina!-krzyknął.
-Harry nie obwiniaj się.-powiedziała Hermiona.
-Gdyby nie ja to by jej nie porwali. Mogłem ją uratować!-powiedział i osunął się na ziemie.
-Harry, ona sama tu przyszła.-powiedział Ron.-Nie obwiniaj się za jej głupotę. Ciekawe jakim torturom ją poddają.-ostatnie zdanie wyszeptał.
-Idź do Dworu Malfoya to się dowiesz!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora