Rozdział 22 Śmierciożercy

Sara nie rozpakowała się ani nie przebrała tylko od razu padła na łóżko.Rano obudziła się o 6:45.
Obudził ją gwar dochodzący z salonu.Uchyliła drzwi żeby podsłuchać.Przyczepiła
-Jest na górze śpi.-powiedział Lucjusz
-Co mnie to obchodzi.-Był to głos ojca Sary
-On ma rację zaatakujmy ją teraz kiedy śpi tak będzie lepiej-był to głos jakiejś kobiety.
Sara szybko obudziła Blu i Elizkę.
-Blu opiekuj się nią. Uciekajcie bo zaraz będą tu źli ludzie.Lećcie do lasu,albo nie lećcie do Nory do Weasleyów.-Sara napisała krótki liścik "Zajmijcie się nimi ja teraz nie mogę nic mi nie jest. Proszę tylko jak będziecie jechać do Hogwartu to ich weźcie.Spotkamy się w szkole-Sara."
Przyczepiła list do nogi Blu i wypuściła ich przez okno.Wtem do jej pokoju wpadł jej ojciec a za nim jakaś kobieta.
-Crucio!
Sara straciła świadomość.Obudziła się na swoim łóżku,ale była do niego przyczepiona.
-Co jest?
Rozległy się śmiechy.
-No witaj.Dawno się nie widzieliśmy córciu.-powiedział jej ojciec Jack
-Ty...
-Patrzcie pamięta mnie.
Znów rozległy się śmiechy Sara rozejrzała się po pokoju było w nim pełno ludzi,a w samym tyle stał Draco ze spuszczoną głową.Sara rozpoznała niektórych.Byli to uciekinierzy z Azkabanu.
-Bellatriks teraz twoja kolej.Wykończ ją!-powiedział ojciec Sary.
-Z wielką ochotą to zrobię.-Podeszła do Sary kobieta z czarnymi włosami i oczami.
-Crucio!
Sara znów straciła przytomność.Gdy się obudziła w pokoju nikogo nie było.Był tylko Draco siedzący na krześle.
-Sara nic ci nie jest?Ja...
-Draco pomóż mi się stąd wydostać-Sara zaczęła się szarpać.Wydostała się, ale przyszli śmierciożercy i ją otoczyli.
-No to teraz się zabawimy.-powiedział Jack.
Bellatriks rzuciła w Sarę swoim sztyletem, a on wbił się jej w przedramię.Sara wyciągnęła go i rzuciła na łóżko.Rozległy się śmiechy.Jack zaczął rzucać w Sarę zaklęciami, ale ani jedno nie trafiło.
Okno było otwarte.Sara rzuciła się w jego stronę i wypadła przez nie,ale zmieniła się w ptaka i wleciała w żywopłot.Usłyszała jak Jack przeklina na wszystkich.Gdy odeszli od okna Sara z krwawiącą lewą ręką zaczęła lecieć.Nie wiedziała gdzie leci. Chciała być jak najdalej sąd.Leciała 30 minut,aż skrzydło (czyli ręka) zaczęło ją bardzo boleć. Zleciała na ziemię i zmieniła się w siebie.W oddali widziała jakiś dom.Chciała do niego dojść, ale nie mogła.Ręka za bardzo bolała.Lecz całą swoją siłą zaczęła iść w stronę domu.Była już prawie na miejscu, gdy zemdlała.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora