Rozdział 24 Ucieczka.

Sara obudziła się o 11. Nie chciała rozmawiać ze Snape'm więc została w łóżku.Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł jakiś wysoki mężczyzna.
-Dzień dobry.-Powiedział z uśmiechem-Pan Snape kazał mi zrobić obiad i przynieść tu do pokoju.-Postawił tace z jedzeniem na szafce i wyszedł z pokoju.Sara spojrzała na tacę.Była na niej zupa, kotlet schabowy, ziemniaki i surówka.
-Pewnie to jest kucharz.-powiedziała do siebie.
Wzięła tacę i zaczęła jeść.Gdy skończyła wyszła z pokoju i weszła do salonu.Był tam ten mężczyzna co przyniósł jej obiad.Sara bez słowa oddała mu tacę,a on wyszedł.Sara usiadła na kanapie i przyszedł do niej biały kot.Wskoczył jej na kolana,a ona zaczęła go głaskać.Po jakimś czasie położyła się na kanapie razem z kotem.Zamknęła oczy z myślą że zaśnie,lecz nie zasnęła.Leżała tak dopóki nie przyszedł Snape.Usiadł na fotelu,a Sara podniosła się,wzięła kota na kolana i dalej go głaskała.
-Lubisz zwierzęta?-Zapytał Snape po chwili ciszy.
-Tak,ale mam pytanie.Czemu pan mnie o wszystko wypytuje?
Snape już chciał odpowiedzieć,gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Idź do swojego pokoju i nie wychodź puki ci nie powiem.Mogą to być śmierciożercy,a jak powiem uciekaj to uciekaj i nie wracaj tu.
Sara zostawiła kota i posłusznie poszła do pokoju.Gdy zamknęła drzwi usłyszała że do salonu ktoś wchodzi.
-O co chodzi?-rozległ się zimny głos Snape'a
-Dobrze wiesz o co chodzi.-Sara rozpoznała ten głos był to głos Bellatriks.-Wiemy że ukrywasz tu Sarę Smith.
-Nic podobnego.Nie widziałem jej od końca roku szkolnego.
-Wiem że ona gdzieś tu jest.
Sara usłyszała zbliżające się w jej stronę kroki,więc szybko otworzyła okno, wyskoczyła przez nie i ukryła się pod parapetem.Do pokoju weszła Bellatriks.Wyjrzała przez okno, ale nie zauważyła Sary.
-Dumbledore ma tu przyjść dzisiaj więc uciekaj Bellatriks.-powiedział to zdanie z naciskiem na uciekaj więc Sara zmieniła się w ptaka i leciała na wschód.
-Nie boję się tego starego dziadka.Ja chcę odnaleźć tą małolatę i z nią skończyć!-krzyknęła Bellatriks tak głośno że Sara to jeszcze dosłyszała.Nadal bolała ją ręka, ale leciała dalej by być jak najdalej od tego domu.
 (PODOBA SIĘ WAM MOJE OPOWIADANIE?DAJ KOMENTARZ Sorry że takie krótkie;))

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora