Rozdział 83 Śmierciożercy u Mary

Sarę obudził huk dochodzący z kuchni. Spojrzała na zegarek. Była trzecia w nocy. Za chwilę było słychać kolejny huk. Sara założyła na nogi buty, wzięła torebkę i z wyciągniętą różdżką wyszła z pokoju i po cichu schodziła do kuchni.
-Lumos.-z końca jej różdżki świeciło światło.
Sara powoli weszła do kuchni.
-Drętwota.-krzyknął ktoś zaklęcie.
-Protego.-wypowiedziała zaklęcie Sara i odwróciła się w stronę z której leciało zaklęcie.
Ktoś złapał ją od tyłu.
-Nie wyrywaj się tak!
Sara na końcu świata poznała by ten głos.
-Draco.-szepnęła.
-Idź szukać reszty. Ja się  nią zajmę.
Mężczyzna, który rzucił na Sarę zaklęcie Drętwoty wyszedł z kuchni.
-Draco co ty tu robisz?-zapytała Sara szeptem.
-Sama-Wiesz-Kto kazał cię znaleźć. Zlokalizowali cię tutaj. Nie chciałem by coś ci się stało, więc teleportowałem się wcześniej i kazałem Weasley'owi i jakiejś kobiecie teleportować się do Dalby Forest.
-Dlaczego?
-J-ja martwiłem się o ciebie. Nie chcę by coś ci zrobili.-powiedział Draco patrząc Sarze w oczy.
-Dziękuję.-powiedziała Sara i przybliżyła się do chłopaka.
Draco przybliżył się do Sary. Już prawie stykali się nosami, gdy do kuchni wszedł jakiś mężczyzna. Draco obrócił Sarę i trzymał ją za ramię.
-Nigdzie ich nie znaleźliśmy.
-Szukać dalej. Nie mogli uciec daleko.
Śmierciożerca tylko kiwnął głową i wyszedł.
-Draco chodź ze mną. U ciebie w domu zapewne nie traktują cię najlepiej. Chodźmy i ucieknijmy.-Powiedziała Sara patrząc Malfoy'owi błagalnie w oczy.
-Ale ja...
-Draco proszę. Zrób to dla mnie.
Draco uśmiechnął się lekko i teleportował się z Sarą. Znajdowali się w lesie. Sara przytuliła chłopaka.
-Dziękuję, że zrobiłeś to dla mnie.
Draco tylko się uśmiechnął i przytulił Sarę, ale po chwili się teleportował. Sara stała zdezorientowana.
-Sara?
Sara szukała właściciela głosu. Po chwili przy niej znów stał Draco.
-Mary.-Sara podbiegła do ciotki i przytuliła ją.-Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Gdzie jest Ron.
-Rzuca zaklęcia ochronne.-odpowiedziała Mary.-Kim ty jesteś?-zapytała Mary Draco.
-J-Ja jestem...
-To mój znajomy.-powiedziała Sara.
-Jesteś śmierciożercą?
-Emmm ja...
-Tak jest, ale to wszystko przez jego ojca. Gdyby nie ojciec, on nigdy nie wstąpiłby do śmierciożerców.
-T-tak masz rację.-powiedział Draco.
Do Sary podszedł Ron.
-Malfoy!- Ron wyciągnął przed siebie różdżkę, trzymając ją za zły koniec.-Co ty tu robisz?
Sara śmiała się z Weasley'a. Gdy ten zrozumiał o co chodzi złapał różdżkę za
odpowiedni koniec.
-Ron opanuj się.-powiedziała Sara.
Podeszła do Draco.
-Dlaczego tak nagle zniknąłeś?
-Co by pomyśleli śmierciożercy, gdybym zniknął razem z tobą? Musiałem tam wrócić i wyjaśnić, że teleportowałem się z tobą i walczyłem, ale mi uciekłaś. Bardzo mi przykro, ale śmierciożercy spalili pani dom.-zwrócił się Draco do Mary
-I tak miałam się przeprowadzać.-powiedziała Mary
-Będę musiał wrócić.-powiedział Draco Sarze.
-Dlaczego?-zapytała Sara.
-Gdyby się dowiedzieli, że uciekłem zabiliby mnie na miejscu.
-Dobra, ale weź rzuć jakieś zaklęcie w drzewo. Drętwotę na przykład.
-No dobra, ale po co?
-Muszą myśleć, że walczyłeś. Jakby sprawdzali ci różdżkę, to będziesz miał dowód.
Draco odsunął się trochę i rzucił kilka zaklęć w pobliskie drzewo.
-Dobra, to ja się będę zbierał.
-Czekaj.-powiedziała Sara i urwała kawałek materiału z podkoszulka.-Weź to. Będziesz miał dowód, że chciałeś mnie złapać.
Draco wziął kawałek materiału. Popatrzył na Sarę i uśmiechnął się, a ona  podeszła i pocałowała go w policzek.
-Do zobaczenia.-pożegnał się Draco.
-Do widzenia.-powiedziała Sara.
Draco teleportował się z cichym trzaskiem. Sara odwróciła się. Mary i Ron patrzyli na nią.
-No co?
-Pomagasz śmierciożercy?-zapytał Ron.
-To mój przyjaciel.
-Ty ciągle coś do niego czujesz.-powiedziała Mary.
-Może tak, może nie.-powiedziała Sara.-A teraz trzeba rozłożyć namiot.
-Skąd weźmiemy namiot?-zapytała Mary.
Sara sięgnęła do torebki i wyciągnęła z niej zwinięty namiot. Zaczęli go rozkładać. Po dwudziestu minutach namiot był gotowy. Weszli razem do środka. Gdy Mary zobaczyła wnętrze była zaskoczona.
-Magia.-szepnęła do siebie.
Sara uśmiechnęła się pod nosem. Wybrali sobie łóżka i położyli się spać. Rano Sara obudziła się przed Ronem i Mary. Usiadła na łóżku i zaczęła grzebać w torebce. Wyciągnęła z niej kilka batonów energetycznych, trzy butelki wody i tabliczkę czekolady. Wzięła swoje ubrania i poszła do innej części namiotu, żeby się przebrać. Ubrała czarne rurki, biały podkoszulek, białe skarpetki, czarne glany, czerwoną koszulę w czarne paski i kurtkę, ponieważ było zimno. Gdy się przebrała wróciła do pomieszczenia z stolikiem i krzesłami. Usiadła na krześle i zaczęła jeść batona. Gdy skończyła podzieliła czekoladę na trzy równe części i jedną zjadła. Wszystko to popiła wodą. Ron i Mary zaczęli się budzić. Wstali z łóżek, podeszli do stolika usiedli na krzesłach i zaczęli jeść. 
-Sara.-Zaczęła Mary.
-Tak?
-Ja będę musiała was opuścić.
-Opuścić? Ale dokąd pójdziesz?
-Wybiorę pieniądze z banku i zamieszkam z moją przyjaciółką na obrzeżach Londynu.
-No dobrze, skoro chcesz tak zrobić.
-Zaraz się teleportuję, ale wy też będziecie musieli, bo zaklęcia ochronne znikną.
-Dobrze. To chodźmy i złożymy namiot.
Wszyscy wyszli z namiotu i zaczęli go składać. Gdy był już poskładany Sara wpakowała go do torebki i podeszła do Mary.
-Uważaj na siebie.-powiedziała i przytuliła ją.
Mary odwzajemniła uścisk.
-Wy też na siebie uważajcie.
-Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Pożegnali się i teleportowali. Sara z Ronem teleportowali się na ulicę Londynu.
-To co teraz?-zapytał Ron.
-Chodźmy gdzieś. Do jakiegoś pubu?
-No dobra.
Szli w ciszy dziesięć minut. Weszli do pubu i usiedli na ławce. Podszedł do nich kelner, jednak nic nie zamówili. Sara rozglądnęła się. Zauważyła, że trzech mężczyzn się im przygląda. Sara rozpoznała w jednym z nich Gerybacka. Po chwili mężczyźni wstali i zaczęli iść w ich stronę. Sara wyciągnęła różdżkę.
-Czego chcecie?-zapytała Sara.
-Och paniusiu nie bądź taka nie miła.- powiedział jeden z mężczyzn i przystawił jej do gardła różdżkę.
-Greyback bierz chłopaka!-krzyknął mężczyzna, który trzymał Sarę.
-Zamknij się Scabior wiem co mam robić!-warknął Fernir.
Ron się bronił, ale Greyback złapał go.
-To teraz pójdziecie z nami.-powiedział trzeci mężczyzna.
-To się okaże.-powiedziała Sara po czym cała zapłonęła.
Scabior puścił ją i odsunął się. Sara wystrzeliła z ręki ognistą kulę, która leciała w stronę Greybacka. Ten puścił Rona, a Weasley wziął mu różdżkę. Greyback jednak zdążył odskoczyć. Sara złapała Rona za rękę i teleportowała się z nim do jakiegoś lasu.
-Musimy znaleźć Harry'ego i Hermionę.-powiedziała Sara.
Nagle w Sarę wpadło coś niebieskiego.
-Blu!-ucieszyła się.
Ptak zagwizdał parę razy.
-Tak się cieszę, że cie widzę.-Powiedziała do ptaka i przytuliła go.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora