Rozdział 87 Lupin Teddy

Sara spała w salonie na kanapie. Poczuła, że ktoś ciągnie ją za rękę. Otworzyła oczy i zobaczyła uśmiechniętego od ucha do ucha Zgredka.
-Witaj Zgredku, jak się czujesz?-zapytała Sara siadając na kanapie.
-Dzięki tobie żyję.-powiedział i przytulił Sarę.
Sara była trochę zaskoczona, ale odwzajemniła gest. Po chwili Zgredek ją puścił.
-Zgredku mam prośbę.
-Zgredek zawsze pomoże.
-Czy mógłbyś nikomu nie mówić, że... no wiesz, że cię ożywiłam.
-Oczywiście. Zgredek będzie milczał jak głaz.
Sara tylko uśmiechnęła się. Do pomieszczenia wszedł Harry.
-Harry Potter.-zaskrzeczał Zgredek i przytulił Harry'ego.
-Zgredku cieszę się, że żyjesz.-powiedział i przytulił skrzata.
-Tylko dzięki Sarze.-powiedział skrzat i wskazał na Sarę.
Zgredek pobiegł do kuchni, a Harry usiadł obok Sary i pocałował ją w czoło.
-Jesteś niesamowita. Mówiłem ci to już?
-Tak, wczoraj.
-No to mówię ci to też dziś.
Sara uśmiechnęła się. Wstała z kanapy, wzięła torebkę i poszła do łazienki. Gdy była w łazience zaczęła szukać w torebce ubrań. Wyciągnęła pluszaka, którego dostała od Severusa. Przyglądała mu się chwilę i przytuliła go. Odłożyła miśka na szafkę i zaczęła wyciągać ubrania. Ubrała jeansy, ciemnoczerwony podkoszulek i koszulę w czerwono-czarną kratę. Włosy spięła w warkocz. Ubrała czarne trampki, schowała pluszaka i ubrania do torebki i wyszła z łazienki. Ruszyła do kuchni w której wszyscy się zebrali i jedli śniadanie. Sara usiadła obok Harry'ego i zaczęła jeść kanapkę, którą popijała herbatą.Harry, Ron i Hermiona, gdy zjedli śniadanie ruszyli schodami na piętro, a Sara poszła do salonu. Siedziała na kanapie i czytała książkę. Usłyszała stukanie w okno. Podniosła głowę i jej oczom ukazał się Blu, który stał przy oknie. Sara podeszła do okna i  wpuściła do środka Blu. Ptak był cały mokry, ponieważ na dworze pada deszcz.
-No widzisz mówiłam, że mnie znajdziesz. Dzięki temu uniknąłeś nieprzyjemności u Malfoy'ów.
Sara poszła do kuchni w której był Bill.
-Hej Bill mogę trochę płatków owsianych?
-Jasne.-powiedział i do miseczki nasypał płatków.
-Dzięki.-uśmiechnęła się Sara i wróciła do salonu.
Usiadła na kanapie, a miskę z płatkami postawiła na stoliku przed Blu. Ptak zaczął jeść. Do pomieszczenia weszli: Hermiona, Harry i Ron.
-No i jak, załatwiliście coś?
-Gryfek zgodził się nam pomóc.-powiedział Harry.-Ale musimy obmyślić plan.
Sara zastanawiała się chwilę.
Może by tak użyć eliksiru wielosokowego.
Sara zaczęła czegoś szukać  w torebce. W końcu znalazła ubrania, które miała na sobie wczoraj. Dokładnie je obejrzała i znalazła to czego szukała.
-Mam.-powiedziała.
-Ale co?-zapytał Ron.
-Włos Bellatriks.
-Chcesz się w nią zmienić?-zapytał Harry.
-Nie ja. Hermiona.
-Co czemu ja?
-Ty się do tego najlepiej nadajesz. Potrafisz mówić tak jak ona i jesteś najodważniejsza z naszej dwójki.-Wskazała na siebie i Hermionę.
Hermiona uśmiechnęła się, ale po chwili przybrała poważny wyraz twarzy.
-Czekaj, czekaj, czy ty przypadkiem specjalnie to mówisz bym się zgodziła?
-Może.
-No dobra zgadzam się.
-Harry... Ty z Gryfkiem schowalibyście się pod peleryną niewidką, a Ron...
-Jemu można by zmienić wygląd dzięki transmutacji.-powiedziała Hemriona.
-No to załatwione.-powiedziała Sara.
-A ty?-zapytał Harry.
-Ja?
-Zaklęcie kameleona?-Powiedziała Hermiona.
-Genialny pomysł.-pochwaliła Hermionę Sara.
Hermiona zarumieniła się.
-Kiedy?-zapytała Sara.
-Jutro rano.-odpowiedzieli wszyscy zgodnie.
Wszyscy się rozeszli. Sara poszła z Blu przejść się po plaży. Deszcz przestał padać, więc Sara wzięła ze sobą tylko kurtkę.
-Oh Blu kiedy znów zobaczę Severusa?
-Nie wiem.(Sara rozumie Blu więc będę pisać tak jakby mówił, no wiecie o co chodzi)
-Czy w ogóle go jeszcze zobaczę? Musimy pokonać Voldemorta. On nie może zapanować nad światem.
-Zgadzam się.
-A tobie kogo brakuje?
-Elizy.
Sara tylko uśmiechnęła się. Przyglądała się wodzie, która obmywała piasek.
-Blu leć gdzieś. Nie wiem gdzie. Leć schowaj się. Zamieszkaj w lesie, albo znajdź Mary. Nie chcę by śmierciożercy cię zabili.
-Ja mógłbym oddać za ciebie życie.
-Wiem, że byłbyś do tego zdolny, ale nie chcę byś ginął przeze mnie.
Sara wyciągnęła różdżkę i machnęła nią. Po chwili przyleciał do niej pergamin i mugolski długopis. Sara napisała kilka zdań i przywiązała kartkę do nóżki Blu.
-Leć do Mary. 
Blu tylko kiwnął głową i wzniósł się w powietrze. Sara wróciła do domu. Wieczorem wszyscy byli zebrani w salonie i rozmawiali. Ktoś zapukał w frontowe drzwi. Bill podszedł do do drzwi celując w nie różdżką.
-Kto tam?-zawołał.
-To ja, Remus John Lupin! Jestem wilkołakiem, mężem Nimfadory Tonks. A ty Strażniku Tajemnicy Muszelki podałeś mi ten adres i powiedziałeś, że mogę się tu zjawić w razie nagłego wypadku.
-Tak to Lupin.-powiedział Bill i otworzył drzwi.
Lupin wpadł do środka potykając się o próg. Wyprostował się i zdjął pelerynę podróżną.
-To chłopiec! Daliśmy mu na imię Ted, po ojcu Tonks!
-Co!?-Wrzasnęła Hermiona-Tonks urodziła?!
-Tak, ślicznego chłopca.
Lupin usiadł pomiędzy Sarą, a Harrym na kanapie.
-Czy zgodzilibyście się zostać jego rodzicami chrzestnymi?-zapytał Lupin Sarę i Harry'ego.
-Ja...-zaczęła Sara i popatrzyła na Harry'ego.
-Oczywiście, że się zgadzamy.-powiedzieli razem.
Bill przyszedł do pokoju niosąc tacę ze szklankami i Ognistą Whisky. Nalał do każdej szklanki trochę napoju i każdemu podał.
-Za Teddy'ego Remusa Lupina!-powiedział Bill i podniósł swoją szklankę, a po chwili wszyscy uczynili to samo.
-Za Teddy'ego Remusa Lupina!-krzyknęli wszyscy i wypili zawartość swoich szklanek.
-Ja muszę już iść.-powiedział Remus.-Muszę być teraz z rodziną.
-Tak Remusie masz rację. Musisz być teraz przy żonie i synu.-powiedział Bill.
Remus wstał z kanapy i ruszył w kierunku drzwi.
-Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.-odpowiedzieli wszyscy.Remus uśmiechnął się i wyszedł z domu, a Bill zamknął drzwi zaklęciem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora