Rozdział 89 Dobra strona Draco

-Neville!-krzyknęli wszyscy radośnie.
-No cześć.-przywitał się i uśmiechnął.
-Jak ty wyglądasz.-powiedziała Hermiona.
Neville miał na twarzy liczne rany.
-Ach to... Seamus wygląda gorzej. Sami zobaczycie. To chodźmy do Hogwartu.
-Tak chodźmy.-poparł Neville'a Harry.
Wszyscy weszli do ciemnego tunelu i szli za Naville'm.
-Na mapie Huncwotów tego przejścia nie było.-powiedział Harry.
-Bo to istnieje od niedawna.-oznajmił Neville.
-Ale co ci się stało, że masz tyle ran?-zapytał Ron.
-Carrowowie lubią za wszystko karać. Ostatnio kazali nam ćwiczyć zaklęcie Cruciatus na pierwszoroczniakach. Nie zgodziłem się.
W końcu doszli do jakiś drzwi. Neville wyszedł pierwszy.
-Mam dla was niespodziankę.-powiedział do tłumu uczniów.
-Oby nie żarcie od Aberforta. Bo to niestrawna niespodzianka.-powiedział Seamus.
Neville uśmiechnął się i otworzył szerzej drzwi, które okazały się być obrazem. Sara, Harry, Hermiona i Ron zostali oślepieni światłem. Gdy tylko uczniowie ich zobaczyli zaczęli głośno klaskać i krzyczeć. Weszli między tłum i zaczęli się witać z przyjaciółmi.
-Dobra.-zaczął Harry.-Nie przyszliśmy tu żeby się tylko przywitać. Musimy znaleźć pewną rzecz.
-No dobra, ale co to jest?-zapytał ktoś z tłumu.
-Tego niestety nie wiem.-powiedział Harry.
-A gdzie to jest?
-Tego też nie wiem. Wiadomości mam mało, ale wiem, że należało to kiedyś do Roweny Ravenclaw. Wie ktoś co to może być?
-Kiedyś zaginął diadem Roweny Ravenclaw.-powiedziała Luna.-Diadem Roweny Ravenclaw. Naprawdę nie znacie tej legendy?
-Tak, ale to było bardzo dawno temu.-powiedziała Cho.
-Wytłumaczy mi ktoś co to jest diadem?-zapytał Ron.
-To taka ozdoba na głowę.-wyjaśniła Hermiona.
Nastała cisza. Nagle z głośników było słychać głos.
-Wszyscy uczniowie proszeni są do wielkiej sali. Natychmiast!-Był to Severus.
Harry wszedł w tłum uczniów i szedł z nimi do wielkiej sali, a Sara, Hermiona, Ron, Neville i Ginny czekali na członków Zakonu Feniksa. Po chwili przez tajne przejście wyszedł Remus, Moody, Kingsley, pan i pani Weasley, Syriusz, Fred i George, Fleur, Bill.
-Dobra idziemy do wielkiej sali.-powiedział Kingsley. 
Wszyscy w milczeniu szli do wielkiej sali. Drzwi były zamknięte, ale Kingsley użył zaklęcia i otworzyły się.
-Ma pan duży problem z ochroną.-powiedział Harry, gdy zakon Feniksa wszedł do wielkiej sali. 
Sara stała obok Kingsleya na samym przodzie. Cały czas wpatrywała się w ojca. Zauważyła, że kąciki jego ust lekko się podniosły, gdy spojrzał na nią. McGonagall wyszła na środek i zaczęła walczyć z Severusem. Carrowowie zostali powaleni, a Severus uciekł przez okno wybijając przy tym okno.
-Tchórz, TCHÓRZ!-krzyknął Harry.
Sarę trochę zabolało to, że nazwał tak jej ojca, ale on nie wie, że Severus jest Sary ojcem.
-Potter, czego potrzebujesz?-zapytała McGonagall.
-Czasu i to pani profesor jak najwięcej.
-Dobrze, rób co musisz, my zajmiemy się resztą.
Nagle ktoś zaczął krzyczeć. Sara słyszała głos w swojej głowie, ale starała się nie krzyczeć. Nie słuchała tego co mówi Voldemort. Po chwili głos ucichł. Wszyscy poszli szukać przedmiotu, który należał do Roweny. Sara spokojnym krokiem wyszła na zewnątrz. Nauczyciele rzucali zaklęcia ochronne na zamek. Sara podeszła do McGonagall.
-Pani profesor?
-Tak Smith?
-Ja też mogę rzucić zaklęcia ochronne.
-Ale już wszystkie zostały rzucone.
Sara tylko uśmiechnęła się i utworzyła na ręce kulę śniegu.
-Jak najbardziej. Rzuć również swoje zaklęcia.-Powiedziała McGonagall i uśmiechnęła się.
Sara stanęła obok profesorki. Wzniosła ręce ku górze. Z jej rąk zaczęło wypływać niebieskie światło. Lód. Później brązowe. Ziemia. Później czerwone. Ogień. A na końcu białe. Wiatr.
-No z tym sobie mogą nie poradzić.-powiedziała Sara.
McGonagall tylko się uśmiechnęła. Sara wróciła do zamku.Przemieniła się w ptaka i zaczęła szukać Harry'ego. W końcu zobaczyła Hermionę i Rona, którzy przechodzili przez drzwi do pokoju życzeń. Sara stanęła przed ścianą i zaczęła myśleć o Harrym. W końcu ukazały jej się drzwi przez które przeszła. W środku było pełno rupieci. Usłyszała głosy i szła w ich kierunku.
-Dlaczego mnie nie wydałeś? Wtedy gdy byliśmy w twoim domu? Dobrze wiedziałeś, że to ja.
Sara zauważyła Draco z Goylem i Blaisem. Po drugiej stronie był Harry, Hemriona i Ron.
-Jak myślisz dlaczego?-zapytał Draco.-Bo Sara z tobą wtedy była. Dla niej to zrobiłem. Gdyby nie ona już dawno byś nie żył. 
-Ty ją dalej kochasz.-powiedział Harry.
-Tak kocham ją! Nigdy z własnej woli bym z nią nie zerwał, ale ojciec...
-Avada Kedavra!-rzucił zaklęcie uśmiercające Goyle na Hermionę.
Sara wyprostowała rękę z której wystrzelił lodowy promień i odbił zaklęcie Goyle'a. Zaklęcie trafiło w meble. Sara wyszła z zaułka i stanęła na przeciw Draco. Ron zaczął gonić Blaise'a i Goyle'a.
-Draco ty poważnie...
-Jak najbardziej.
Harry z Hermioną szukali czegoś. Sara przytuliła Malfoy'a. 
-Uciekajcie!-krzyczał Ron.-Koleś zwariował i wszystko pali!
Wszyscy zaczęli uciekać. Draco uciekał inną drogą. Byli w sytuacji bez wyjścia.
-Co teraz?!-krzyknęła Sara.
-Miotły!-krzyknął Harry.
Sara wsiadła na miotłę i wzniosła się w powietrze.
-Nie możemy ich zostawić!-krzyknęła razem z Harrym.
-Jak przez nich zginiemy to ja was zabiję!-krzyknął Ron.
Draco i Blaise stali na górze z mebli. Nagle stolik się osunął i już prawie wpadli do ognia, lecz Sara złapała Dracona, a Harry Blaise'a. Lecieli za Hermioną do wyjścia. Wylecieli z pomieszczenia i spadli na ziemię. Harry zniszczył horkruksa, a Ron kopnął go do pokoju życzeń. Sara upadła na Draco. Oboje poprawili się do pozycji siedzącej i wpatrywali w siebie.
-Naprawdę tak myślisz?-zapytała Sara.
-Nigdy nie przestałem cię kochać.-powiedział Draco i pocałował Sarę w usta.
-Ja również nigdy nie przestałam cię kochać.
Draco wstał i pomógł wstać Sarze.
-Mogę wam jakoś pomóc? -zapytał.
Wszyscy byli zaskoczeni.
-Najbardziej pomożesz jak zostaniesz po naszej stronie.-powiedziała Sara.
-Da się zrobić.
-Jest w hangarze na łodzie. Jego wąż. To kolejny horkruks.-powiedział Harry.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora