Rozdział 84 Znowu razem

Sara siedziała z Ronem w pubie. Ron przyglądał się wygaszaczowi, a Sara rozmawiała z Blu.
-Ron.-słychać było szeptanie.
-Co?-zapytał Sarę.
-Ja nic nie mówiłam.
-Ron.
-To chyba z wygaszacza.-powiedziała Sara.
Ron nacisnął przycisk i z wygaszacza wyskoczyła kula światła, która po chwili leciała w jego stronę i weszła w niego.
-Wiem gdzie oni są.-powiedział.
Sara złapała go za rękę i teleportowali się. Znajdowali się teraz w lesie.
-Patrz.-powiedział Ron i wskazał ręką na patronusa.-To jest patronus Harry'ego.
-Nie młotku, on ma jelenia.
A może to jest patronus... Taty
Sara podeszła do łani. Ta odwróciła się i zaczęła iść.
-Ona chce nas gdzieś zaprowadzić.-powiedziała Sara.
Razem z Ronem szli za łanią. Doszli do zamarzniętego jeziora. Łania rozpłynęła się nad dziurą. Sara rozglądnęła się. Obok jeziora leżały ubrania. Sara podeszła do dziury i zobaczyła Harry'ego.
-Ron skacz po niego!
-Dlaczego ja?
-Bo jesteś najodważniejszy wiesz?-powiedziała z sarkazmem.
Ronald wypiął dumnie pierś i wskoczył do wody. Sara odsunęła się. Po chwili z wody wypłynął Harry i Ron z mieczem Godryka Gryffindora.
-Harry!-krzyknęła Sara , podbiegła do chłopaka i przytuliła go.-Nic ci nie jest?
-N-nie. Cieszę się, że cię widzę.-powiedział i uśmiechnął się.
-Ja też się cieszę, a teraz idź się ubierz, bo zapalenia płuc dostaniesz.
Harry posłuszni poszedł się ubrać, a Sara podeszła do Rona.
-Wow.-powiedziała i wzięła od Weasley'a miecz.-Widziałam go tylko na obrazkach w książkach.
Oglądała miecz z każdej strony.
-To, co? Rozwalamy horkruksa?-zapytał Harry.
-Jasne.-powiedziała Sara.
Harry ułożył medalion na skale i dał Wesley'owi miecz.
-N-nie Harry ty go rozwal. Pamiętasz jak na mnie działał?
-Właśnie dlatego to ty powinieneś go zniszczyć. Przemówię do niego w języku węży, a ty go wtedy zniszczysz.
Ron tylko kiwnął głową. Sara i Blu odsunęli się. Harry przemówił w wężowym języku i medalion się otworzył. Sara słyszała tylko głośny syk. Upadła na ziemię i zasłoniła uszy. Po chwili syk ucichł. Sara otworzyła oczy i zobaczyła, że medalion leży zniszczony na ziemi.
-To było...-zaczęła Sara.
-Straszne.-dokończył Ron.
Harry wziął zniszczony medalion i wszyscy ruszyli do namiotu. Zaczęło się przejaśniać.
-Gdzie mieszkaliście?-zapytał Harry.
-Opowiemy ci całą historię, ale gdy Hermiona będzie, bo nie chce mi się dwa razy to samo powtarzać.-powiedziała Sara.
W końcu doszli do namiotu z którego wyszła Hermiona.
-Harry...
-Cześć.-przywitał się Ron.
-Cześć? Cześć?! Stać cię tylko na jakieś marne cześć?! Po takim czasie?!-krzyczała Hermiona i okładała Rona jego plecakiem.-Ciebie Sara nie winię, to jego wina, że cię teleportował.-powiedziała już łagodniejszym tonem.
-Ok-powiedziała Sara.
-Skąd masz miecz Gryffindora? I coś ty zrobił z Horkruksem? Z resztą nie ważne.
-Tak, właśnie TYLKO zniszczyłem horkruksa. To nie jest ważne.
-Dobra, uspokójmy się wszyscy i chodźmy do namiotu. Tam opowiemy wam naszą przygodę, a wy później waszą.-powiedziała Sara
W ciszy ruszyli do namiotu. Sara usiadła na krześle, Harry z Ronem na łóżku, a Hermiona na drugim łóżku.
-A więc to było tak. Gdy teleportowałam się z Ronem na jakąś ulice zaczęłam go okładać książką.-Harry zaśmiał się.- Ludzie patrzyli się na nas jak na wariatów, ale ok. Gdy przestałam go bić poszliśmy do kawiarni, gdzie zamówiliśmy herbatę. Gdy wypiliśmy wyszliśmy z tej kawiarni i teleportowaliśmy się do mojej ciotki.
-Robi genialne kanapki.-powiedział Ron.
-Taak. W nocy o trzeciej nad ranem u słyszałam huk w kuchni, więc poszłam sprawdzić co się dzieje. Byli tam śmierciożercy. Draco pomógł mi się wydostać...
-Chwila, chwila Draco? Malfoy?-zapytał Harry.
-Tak, a wcześniej mnie i Mary kazał się teleportować w bezpieczne miejsce.-powiedział Ron.
-Tak więc teleportował się ze mną w to bezpieczne miejsce, a później sam teleportował się do swojego domu. Następnego dnia Mary teleportowała się do swojej przyjaciółki, a my do jakiegoś pubu. Byli tam szmalcownicy, ale udało nam się uciec. I tak do dzisiaj teleportowaliśmy się w jedno miejsce, to w drugie miejsce.-zakończyła swoją historię Sara.
-Ciekawi mnie to, że Malfoy wam pomógł.-powiedział Harry.
-A u was jak było?-zapytała Sara.
-Nic ciekawego.-powiedziała Hermiona.-Teleportowaliśmy się ciągle w inne miejsca, byliśmy w Dolinie Godryka. Walczyliśmy z wężem Voldemorta.
-Ło jednak się u was trochę działo.-powiedział Ron.
-Tak, a ja straciłem różdżkę.-powiedział Harry i pokazał resztki swojej różdżki.
Hermiona wyszła z namiotu.
-Mówiłeś, że nie masz różdżki?-zapytał Ron.
-No tak.-powiedział Harry.
-Mam jedną. Wyrwałem ją szmalcownikowi. Nie jest zła, ale ten szmalcownik śmierdział jak wieprz.
-To był Fernir Greyback. Ciesz się, że nic ci nie zrobił.-powiedziała Sara.
Harry rzucił zaklęcie na słoik ze świeczką i po chwili zaczął płonąć.
-Finite.
-Co wy wyprawiacie?!-krzyknęła Hermiona i weszła do namiotu.
-Nic nic.-odpowiedzieli razem.
-Harry musimy iść do Lovegood'a.
-No dobra. Kiedy?
-Jutro.-powiedziała i wyszła, a Sara wyszła za nią.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora