Rozdział 88 Aberfort Dumbledore

Nadszedł ten dzień. Misja Skrytka Bellatriks. Od dawna plan był już gotowy. Rano po śniadaniu Sara, Harry, Ron i Gryfek czekali na Hermionę za domem. Gdy Hermiona przyszła wyglądała jak Bellatriks.
-No i Jak wyglądam?
-Okropnie.-odpowiedział Ron, którego wygląd zmienił się po transmutacji przez Sarę i Hermionę.
-Dobra to idziemy.-powiedział Harry.
Wszyscy złapali się za ręce i teleportowali na ulicę Pokątną. Znajdowali się w ciemnej uliczce. 
-Ok idziemy do Gringotta. Sara czekaj na nas przed budynkiem.-powiedział Harry, a Sara tylko skinęła głową.
Przemieniła się w niczym niewyróżniającego się ptaka i odleciała. Latała nad ulicą. Zobaczyła jak Hermiona/Bellatriks z Ronem idą do banku. Usiadła na dachu banku i przyglądała się ludziom. Głównie śmierciożercy. Minuty ciągnęły się w nieskończoność. 
Kurde co oni tam tyle robią?
Nagle ze szklanego dachu wyskoczył smok na którym była Hermiona, Ron i Harry. Sara podleciała do nich. Przemieniła się w siebie i trzymała za kolce smoka.
-Jak to się stało?!-zapytała Sara przekrzykując wiatr.
-Zorientowali się.-krzyknął Harry.-Nie było innego wyjścia!
Smok leciał spokojnie w dal. Było bardzo zimno. Zaczęło już się robić ciemno. Lecieli nad jeziorem.
-Smok się zniża!-krzyknęła Hermiona.
-Skaczemy!-odkrzyknął Harry.
-Kiedy?!
-Teraz!
Wszyscy puścili się i wpadli do wody, która była lodowata. Wypłynęli na powierzchnię i płynęli na ląd.
-M-macie go?-zapytała Sara trzęsąc się.
-Tak. Ale kolejny jest w Hogwarcie.-powiedział Harry.
-Wpuściłeś go?!-krzyknęła Hermiona.-Harry coś ty zrobił!
-Hermiona nie zawsze mogę z tym walczyć. A może mogę sam już nie wiem. Ale wiem, że kolejny horkruks jest w Hogwarcie i ma związek z Roweną Ravenlaw.
Sara zapłonęła i od razu zrobiło jej się ciepło. Harry, Ron i Hermiona przebierali się w suche ubrania.
-Musimy się dostać do Hogwartu.-powiedział Harry.
-Jak?-zapytała Sara.
-Teleportujemy się do Hogsmeade.
-Ale na pewno są jakieś zabezpieczenia, czy coś.
-A masz inny pomysł?
Sara już się nie odezwała.
-No właśnie.
Hermiona rzuciła zaklęcia ochronne, a Harry i Ron rozłożyli namiot. Sara pozbierała chrust i rozpaliła ognisko przy którym siedziała. Wszyscy weszli do namiotu, lecz Sara siedziała na dworze. Harry podszedł do Sary i położył dłoń na jej ramieniu. 
-Wojna się zbliża.-powiedziała.
-Niestety. Tyle ludzkich istnień przepadnie. Wszystko przez Voldemorta.
Tak Harry przepadnie, ale ja będę w stanie ich ożywić
-Mam nadzieję, że tacie nic nie jest.-powiedziała Sara.
Myślała rzecz jasna o Severusie.
-Co? Przecież twój ojciec to śmierciożerca, torturował cię.-Harry był zaskoczony.
-Miałam na myśli Mary. Mój OJCIEC niech zdechnie w czeluściach i katuszach jakie wyrządził mi i innym ludziom.
Harry tylko się uśmiechnął.
-Trzeba się teleportować do Hogsmeade.-powiedział.
Hermiona i Ron wyszli z namiotu. Złożyli zaklęciem namiot i stanęli obok siebie.
-Robimy tak.-zaczął Harry.-Teleportujemy się pod peleryną niewidką.
-Ja mogę się zmienić w jakieś zwierze, będzie wam łatwiej się poruszać powiedziała Sara.-Na przykład w ptaka?
-Dobra. To teleportujmy się.-powiedział Ron.
Sara przemieniła się w małego ptaka i usiadła na ramieniu Harry'ego. Wszyscy złapali się za ręce i teleportowali do Hogsmeade. Gdy tylko stanęli na ziemi rozległ się głośny alarm. Zaczęli uciekać pod peleryną. Sara leciała za nimi jako ptak. Skręcili w ciemną uliczkę, z której nie było ucieczki. Nagle drzwi od zaplecza gospody "Pod świńskim Łbem".
-Właźcie.-powiedział wysoki mężczyzna z białą brodą. 
Na początku myśleli, że to Dumbledore. Sara usiadła na ramieniu Harry'ego. Wszyscy weszli do środka. Znajdowali się w salonie. Mężczyzna przyniósł kanapki i herbatę.
-Pogrzało was?! Chcecie zginąć?-krzyknął.-I co to za zwierzak? Nie chcę zwierząt w moim domu.-wskazał na Sarę.
Sara zleciała z ramienia Harry'ego i przemieniła się.
-Dziękujemy za pomoc panie Aberfort'cie.-powiedziała Sara.
-Wy chyba naprawdę nie myślicie. Potter i Smith najbardziej poszukiwani w świecie magii chodzą sobie po ulicach Hogsmeade. Boże widzisz i nie grzmisz. Czego potrzebujecie?
-Chcemy iść do Hogwartu.-powiedział Harry.
-Chcecie się im wystawić? O nie ja wam w tym nie pomogę.
-Mamy zadanie od pańskiego brata.-powiedziała Sara.
-Mój brat wiele osób poświęcił na drodze do kariery. Nawet... Nawet własną siostrę.
-Może pan się poddał, ale my nie zamierzamy.-powiedział Harry.
Aberfort spojrzał na obraz swojej siostry. Skinął głową i powiedział:
-Wiesz co masz robić.
Ariana (kobieta na obrazie) kiwnęła głową i zaczęła znikać z obrazu, ale nie tak jak inne. Inne postacie z obrazów znikały za ramą, szły w prawo, lub w lewo, a Ariana szła w tył. Na chwilę zniknęła całkowicie z pola widzenia, ale po chwili spowrotem wracała, ale nie była sama. Obok niej była inna postać. Gdy byli już bardzo blisko obraz uchylił się i z dziury, która za nim była wyszedł...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora