Rozdział 86 Śmierć Zgredka

Teleportowali się do lasu.
-Co za człowiek!-krzyknął Ron. -Nie możemy już nikomu ufać.
-On chciał tylko odzyskać Lunę.-powiedziała Hermiona
Czuję jakieś zagrożenie.
-Blu uciekaj. -Szepnęła Sara do ptaka.
Blu kiwnął przecząco głową.
-Blu proszę uciekaj. Nie chcę by coś Ci się stało. Zawsze mnie znajdziesz. Proszę zrób to dla mnie.
Blu kiwnął tylko główką i odleciał.Sara odwróciła się.
-H-Harry? -Harry odwrócił się w stronę Sary.
Nie daleko Sary stali szmalcownicy.  Sara, Harry, Ron i Hermiona zaczęli uciekać.
-Łapać ich. -Krzyknął Scabior.
Sara w biegu zmniejszyła torebkę i schowała ja do kieszeni. Zbiegała z górki, pośliznęła i wywróciła się. Złapał ja Scabior. Sara próbowała się wyrwać, ale mężczyzna bardzo mocno ja trzymał.
-Nie wyrywaj się tak laluniu.
Sara już spokojniej się zachowywała. Przyszli inni szmalcownicy, którzy trzymali resztę przyjaciół Sary.
-Jak się nazywacie?-zapytał jakiś mężczyzna.
-Vernon. Vernon Dudley. -odpowiedział Harry, który dostał w twarz zaklęciem żądlącym.
-Ty laluniu? -Zapytał Sarę.
-Angelika Star.
Mężczyzna podszedł do Hermiony, a później do Rona.
-Nie ma Vernona Dudleya na liście.-powiedział jakiś mężczyzna.
Scabior podszedł do Harry'ego i odsłonił mu włosy z czoła. Widać było niewyraźną bliznę.
-Z tymi nie pójdzie się do ministerstwa.-powiedział.
-To gdzie?-zapytał Fernir.
-Do Malfoy'ów. Teleportujemy się tam.-powiedział Scabior.
Po chwili znajdowali się już przy Dworze Malfoy'ów. Podeszli do bramy przy której stała Bellatriks. Scabior pokazał jej znak na czole Harry'ego.
-Dawać tu Dracona.-powiedziała. 
Brama się otworzyła i wszyscy weszli na teren Malfoy'ów. Weszli do dworu. Przeszli przez duży korytarz i weszli do dużego pomieszczenia. Sara pamiętała to miejsce. Gdy Severus zabił Dumbledore'a śmierciożercy zabrali ją właśnie tu. Tu była torturowana.
-Zawołać Dracona!-krzyknęła Bellatriks.
Po chwili do pomieszczenia wszedł Draco. Przypatrywał się Sarze. Szmalcownik który trzymał Sarę zjeżdżał ręką coraz niżej jej ciała.
-Spróbuj tylko to tak cię urządzę, że popamiętasz!-krzyknęła Sara do szmalcownika.
Wszyscy ze zdziwieniem się jej przyglądali.
-Bo co mi zrobisz?-zapytał szmalcownik i się zaśmiał.
Sara oswobodziła jedną rękę i z pięści uderzyła do w twarz. Mężczyzna cofnął się kilka kroków, a Sarę złapał Lucjusz i przystawił jej różdżkę do gardła. Szmalcownik podszedł do przodu. Miał złamany nos z którego leciała krew i wybite dwa zęby. Sara tylko uśmiechnęła się.
-No Draco przyjrzyj się.-mówiła Bellatriks.-Jeśli to on i my go wydamy Czarnemu Panu...
-Nie jestem pewny.
Bellatriks odwróciła się i zobaczyła, że jeden ze szmalcowników trzyma miecz Gryffindora.
-Skąd to masz?!
-Znalazłem w torebce tej dziewczyny.-powiedział i wskazał na Hermionę.
Lestrange wpadła w szał. Zaczęła rzucać zaklęciami w szmalcowników.
-Glizdogon! Zabierz ich do piwnicy! A my sobię porozmawiamy!-krzyknęła i przyciągnęła do siebie Hermionę.
Sara stawiała opór.
-Czekaj!-krzyknęła Sara.-Weź mnie zamiast jej.-powiedziała i wskazała na Hermionę.
-A niby czemu?
-To była moja torebka, ona tylko ją trzymała. To chyba dla ciebie nie ma znaczenia kogo torturujesz.
-Masz rację. Lucjusz zabierz ją do piwnicy.-powiedziała Lestrange.
Sara została sama z Bellatriks w pomieszczeniu.
-To od czego zaczniesz?-zapytała Sara.
-Crucio!-krzyknęła kobieta, a Sara podła na ziemię, lecz nie krzyczała.-Co to ma być?
-Wierz mi, że po tylu Cruciatusach idzie się przyzwyczaić.-powiedziała Sara.
Bellatriks powaliła Sarę na ziemię. Siedziała na niej. Wyciągnęła kawałek szkła.
-Skąd macie miecz? On był ukryty w mojej skrytce.
-Miecz ukazał się nam wtedy, kiedy go potrzebowaliśmy.
-Kłamiesz!-krzyknęła i zaczęła pisać szkłem na Sary ręce.
Sara powstrzymywała się od krzyku. Nie chciała pokazać, że jest słaba. Przez jej rękę przeszedł zimny dreszcz i ręka stała się lodowata. Bellatriks była wściekła. Do pomieszczenia wbiegli: Harry, Ron, Hermiona. Z drugiej strony do pokoju wbiegli śmierciożercy. Zaczęła się walka. Wszyscy rzucali zaklęciami.
-Rzucić różdżki!-krzyknęła Bellatriks, która trzymała przy Sary gardle sztylet.-Draco weź im różdżki.
Draco posłusznie zabrał różdżki tym dobrym.
-Proszę, proszę kto to taki? To Harry Potter.-szepnęła Bellatriks do ucha Sary.
-Jakbym nie wiedziała.-powiedziała Sara.
-Już wezwij Czarnego Pana.
Lucjusz wyszedł na środek. Podwinął rękaw i oczom zebranych ukazał się mroczny znak. Coś zaskrzypiało.Bellatriks spojrzała w górę. Nad nią był żyrandol na którym siedział Zgredek. Po chwili żyrandol zaczął spadać. Bellatriks puściła Sarę. Sara wpadła w Hermionę. Harry podbiegł do Draco i wyrwał mu różdżki.
-Jak śmiesz sprzeciwiać się swoim panom?!-krzyknęła Bellatriks do Zgredka.
-Zgredek już nie ma pana. Zgredek jest wolnym skrzatem i przyszedł uratować Harry'ego Pottera i jego przyjaciół.
Wszyscy teleportowali się, ale Bellatriks zdążyła jeszcze rzucić w nich swoim sztyletem. Sara poczuła pod stopami coś miękkiego. Otworzyła oczy. Znajdowała się z przyjaciółmi na jakiejś plaży.
-Pomóżcie!-Sara usłyszała krzyk Harry'ego.
Podeszła do niego i zobaczyła martwego Zgredka.
Moje moce.
-Harry weźmy go do domu.-powiedziała Sara.
Wiedziała, że mieszka tu Bill Weasley i Fleur.
-On nie żyje.-powiedział zrozpaczony Harry.
-Może będę umiała mu pomóc.-powiedziała Sara.
-Ale on...
-Harry zaufaj mi.-powiedziała Sara i lekko się uśmiechnęła.
Wszyscy skierowali się w stronę domku. Gdy weszli do środka przywitała ich Fleur, ale gdy zobaczyła Zgredka zasłoniła usta dłonią.
-Czego potrzebujecie?-zapytał Bill Weasley.
-Wolnego pokoju, miski z wodą, ścierkę, bandaż i herbatę ziołową .-powiedziała Sara.
-Schodami na górę, pierwsze drzwi na lewo.-powiedział Bill.
Harry trzymający zgredka i Sara poszli do wyznaczonego pokoju. Harry położył Zgredka za łóżku.
-Harry wyjdź proszę. Nie stójcie pod drzwiami. Czekajcie na mnie w salonie.
Harry tylko kiwnął głową i wyszedł. Po chwili do pokoju wszedł Bill z "zamówieniem" Sary. Położył wszystko na półce i wyszedł. Sara starała się przypomnieć sobie zaklęcie. W końcu udało jej się. Stanęła obok łóżka. Nad Zgredkiem  ułożyła ręce.
-Ja przywracam cię do życia. Chcę żebyś żył. Nie umarłeś na darmo, lecz musisz powrócić, bo życie dla ciebie jeszcze się nie skończyło.-Wypowiedziała zaklęcie Sara.
Po chwili słychać było jak zgredek oddycha. Sara wzięła miskę z ciepłą wodą i ściekę i zaczęła obmywać ranę Zgredka. Gdy skończyła zabandażowała mu ranę po sztylecie. Wzięła kubek z herbatą i wyszła z pokoju. Zeszła cicho po schodach, stanęła w drzwiach do salonu i popijała herbatę.
-No i jak?-zapytał Harry  z nadzieją w głosie.
-Śpi.-odpowiedziała Sara i położyła pusty kubek w zlewie.
Harry wstał z kanapy i rzucił się Sarze na szyję.
-Jesteś niesamowita.-powiedział i pocałował ją.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 39 Pierwsza lekcja oklumencji

Rozdział 45 Dzień z Draco

Rozdział 25 Nora